Antywirusowa szczepionka dla polskich startupów
Jeśli szukacie lektury na czas samoizolacji, wpiszcie na listę "Stację Jedenaście" Emily St. John Mandel. Jedna z najlepszych książek sci-fi 20015 roku opowiada o świecie, przez który przetoczyła się epidemia "gruzińskiej grypy", w kilka tygodni zabiła 99 % populacji Ziemi i doprowadziła do upadku cywilizacji.
Na szczęście, pandemia, która nas spotkała nie jest aż tak groźna, choć również nie napawa optymizmem. Może być jednak jeszcze bardziej niebezpieczna dla startupów niż dla ludzi. Przedwczoraj (tutaj), pisałem o tym, jak może wyglądać przyszłość na rynku VC, jeśli przyjdzie kryzys. Istnieje jednak ryzyko, że znaczna część polskich startupów nie "przeżyje" czasu epidemii i nie "dożyje" czasów kryzysu. Dlaczego? O tym piszę niżej.
1.
„Myślała o tym, w jaki sposób brała za oczywiste, że na świecie byli pewni ludzie, nieważne czy kluczowi w jej życiu, czy rzadko widywani i jeszcze rzadziej pojawiąjący się w jej myślach. Jak bez jednego z nich świat się delikatnie, ale wyraźnie zmienił, niczym wskazówka na tarczy zegara przesunięta o jedną czy dwie sekundy. ”
― Emily St. John Mandel, Stacja Jedenaście
Mój raport z post-apokaliptycznego świata polskich startupów: niektóre z nich znalazły się dziś w sytuacji, w której bez uprzedzenia, raptownie, zniknęli potencjalni inwestorzy i szanse na zdobycie finansowania.
Tymczasem, startupy żyją "od rundy do rundy". Dysponują środkami obliczonymi na pewien czas. Powinny dość szybko (i efektywnie) wydawać środki od inwestorów, po to, żeby szybko rosnąć. A potem zebrać kolejne pieniądze.
Kiedy wirus zaatakował nad Wisłą, prowadzone przez startupy negocjacje z funduszami często zostały z dnia na dzień bezterminowo zawieszone lub zakończone. W niektórych sytuacjach inwestorzy starają się renegocjować wyceny na mniej korzystne dla spółek.
Znalezienie nowych inwestorów może potrwać. Zwłaszcza, że fundusze zaczęły nagle myśleć dłużej i inwestować ostrożniej. Tymczasem, startupy mają niewiele alternatyw dla Venture Capital (poza finansowaniem ze środków własnych founderów, ich rodziny i znajomych) . Banki nie udzielają kredytów startupom (choćby dlatego, że startupy nie bardzo miałyby jak zabezpieczyć swoje zobowiązania kredytowe). Według mojej wiedzy, nie ma obecnie ogłoszonego żadnego specjalnego antykryzysowego programu rządowego dla startupów.
I co teraz?
2.
„Samo przetrwanie nie wystarcza”
― Emily St. John Mandel, Stacja Jedenaście
Do pewnego stopnia, rozwiązaniem problemu z brakiem płynności może być, wspomniany już w moim poprzednim wpisie venture debt. Dług od podmiotów, które nie boją się pożyczać pieniędzy startupom, ale taka pożyczka jest droższa od bankowej. Przy czym, to też nie będzie narządzie dla wszystkich. Choćby dlatego, że finansowanie venture debt musi być odpowiednio wysokie, żeby funduszom, które go udzielają opłacało się prowadzić całą procedurę (mówimy tu o kilku milionach złotych, a jeszcze lepiej dolarów).
Startupy mogą więc nie dać sobie rady bez wsparcia od rządu, które zabezpieczy im finansowanie do czasu, kiedy sytuacja się unormuje i będą one mogły przeprowadzić kolejne rundy na rynkowych zasadach.
Opisywany problem nie dotyczy tylko polskich startupów. Jest uniwersalny. Dostrzegają go już na przykład w Niemczech i Francji. Oba kraje pracują nad rozwiązaniami antykryzysowymi, krojonymi na miarę potrzeb startupów.
Najciekawsza niemiecka propozycja - polega na udzielaniu pożyczek startupom, które mają już inwestorów VC lub aniołów biznesu. Pożyczki byłyby udzielane pod warunkiem kolejnego (niewysokiego) finansowania od obecnych inwestorów, dzięki czemu państwo zyskiwałoby pewną gwarancję, że te biznesy mają sens i nie musiałoby robić Due Diligence. Finansowanie byłoby w proporcji 1:4 (jeden obecni inwestorzy, 4 państwo). Te pożyczki byłyby udzielane jako "convertible notes", więc państwo miałoby później możliwość "uczestnictwa" w ewentualnym sukcesie finansowym wspartego startupu. (źródło).
Francuzi przygotowują natomiast specjalne pożyczki pomostowe dla startupów, których negocjacje kolejnych rund upadły lub zawiesiły się przez pandemię (łączna wartość to ok. 170 milionów Euro). Przewidują też kredyty dla startupów w wysokości dwuletnich kosztów zatrudnienia pracowników, zatrudnionych we Francji lub 25 % rocznych przychodów (wyższa kwota z tych dwóch) - łączna wartość to ok. 2 miliardy Euro (źródło).
3.
„Pili jeszcze przez parę minut, a potem każde z nich rozeszło się w swoją stronę. Najdłużej z tej grupy przeżył barman. Zmarł trzy tygodnie później na drodze wyjazdowej z miasta.”
― Emily St. John Mandel, Stacja Jedenaście
Nasz rząd powinien jak najszybciej uwzględnić rozwiązania dla startupów w ramach Tarczy Antykryzysowej.
Jeśli tego nie zrobi - istnieje ryzyko, że nasze startupy nie przeżyją pandemii. Wiele z nich upadnie, fundusze finansowane przez PFR nie będą miały w co inwestować, a po zgliszczach polskiego ekosystemu będą buszować na wyprzedaży zagraniczne startupy (które otrzymały w porę wsparcie od swoich rządów, więc przetrwają sytuację kryzysową) lub międzynarodowe korporacje, skupujące innowacje w atrakcyjnych cenach.
****
Radzym Wójcik - adwokat w Baker McKenzie, Dyrektor Rady Programowej Fundacji DigitalPoland.
Autor wpisu / Partner wpisu:
Paulina Szkoła